Plener ślubny
BIESZCZADY BUKOWE BERDO
GDY W BIESZCZADACH SPOTKAJĄ SIĘ LUDZIE, KTÓRYCH ŁĄCZY WSPÓLNA PASJA MUSI Z TEGO WYJŚĆ COŚ PIĘKNEGO.
TAK BYŁO I TYM RAZEM. PAULINA I GRZESIEK TO PARA, KTÓRĄ MIAŁEM OKAZJĘ POZNAĆ JUŻ KILKA LAT WCZEŚNIEJ, WSZYSTKO DZIĘKI POZYTYWNEJ SZAJBIE PRZEMIERZANIA GÓRSKICH SZLAKÓW W BIEGOWYCH BUTACH.
Piękna złota jesień, bez chmurne niebo, wysoka temperatura, jednym słowem Bieszczady przywitały nas jak przystało witać Parę Młodą i ich fotografa
W ekspresowym tempie wspięliśmy się na wysokość 1311m n.p.m. wyhamowując tuż u stóp Krzemienia. Słońce świeciło jeszcze wysoko… za wysoko i za mocno, by zrobić foty, po które się tu wspinaliśmy.
Mimo to z uśmiechem od ucha do ucha dokumentuję jak Paulina i Grzesiek przebierają na szczycie; przyznacie, że malowanie oka na szczycie Bukowego wygląda dość surrealistycznie.
Czekając na złotą godzinę, robimy kilka ekspresyjnych wyskoków, podskoków, trochę też pobiegliśmy.
Czas szybko nam minął i nie wiedzieć kiedy, natura rozpoczęła niesamowity spektakl światła i kolorów zachodzącego słońca.
Kurde, czemu ten moment trwa zawsze tak krótko, z golden hour momentalnie robi się blue hour.
Jeszcze kilka kadrów i przy świetle czołówek schodzimy w dół. Mimo zmęczenia trudno się nam tak po prostu rozstać, dlatego na parkingu postanawiam jeszcze uwiecznić drogę mleczną, która w Bieszczadach wygląda ponoć najpiękniej.
Pora wracać, jednak jeszcze jakiś taki niedosyt zdjęciowy czuję. Dlatego zatrzymuję się na parkingu w Lutowiskach. Statyw, dwudziestka, dwadzieścia pięć sekund i jakaś duża dziura na przysłonie. Wszystko pięknie, ale jakoś tak pusto na tym zdjęciu i w tym momencie na punkt widokowy w Lutowiskach wjeżdża piękny, a do tego w najszybszym kolorze świata VW T3..
Poniżej obszerniejsza foto relacja z tego niezapomnianego dnia.
Z biegowym pozdrowieniem Paweł Duda